Posted on

EuroBajk’a – nasze rowerowe marzenie

Zaryzykowaliśmy. Zmieniliśmy swoje życie. Wsiedliśmy na rowery
w Rybniku, aby po dwóch miesiącach wypić herbatę w Zgorzelcu.
Co się działo po drodze? Wykręciliśmy ponad 3700 kilometrów
i przeżyliśmy naszą największą, rowerową przygodę.
Pozwólcie, że spróbujemy o tym opowiedzieć.

Ten wpis to zaledwie wstęp, próba opisania naszej rowerowej bajki. Podczas dwóch miesięcy zawitaliśmy do 7 państw, zaliczyliśmy ponad 50 noclegów namiocie,
z czego większość na dziko, poznaliśmy siebie na wylot i zobaczyliśmy więcej niż przez całe dotychczasowe życie.

Trasa wyprawy EuroBajk’a

Podczas naszych wypraw rowerowych duży nacisk kładziemy na wolność i niezależność. Tak też było podczas wyprawy przez Europę.
W kolejnych wpisach na blogu opowiemy dokładniej o każdym aspekcie loverowego podróżowania,
ale już teraz chciałbym Wam odrobinę zdradzić.

Spaliśmy na dziko w namiocie. W przeróżnych miejscach, bardziej lub mniej bezpiecznych.
Z dziesiątkami przygód i nawet bliższym spotkaniu z władzami. Ten sposób spędzania nocy pozwalał nam na wyciśniecie z każdego dnia dokładnie tyle, ile chcieliśmy – nie ograniczało nas dotarcie do danego miejsca. Oczywiście, wszystko ma swoje plusy i minusy – o tym napiszemy w dedykowanym wpisie. A teraz zobaczcie, jak wyglądał przykładowy nocleg na dziko. gdzieś w chorwackiej dziczy nad Adriatykiem.

Nasze podejście do turystyki rowerowej obejmuje wieeeele tematów. Bo pewnie interesuje Was jak radziliśmy sobie z prądem, co jedliśmy i jakie były koszty całej przygody. Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas i odpowiedni wpis – już teraz zapisz naszą stronę w ulubionych 🙂


Przed wyprawą czekało nas sporo pracy. Nie mam na myśli samego treningu, bo taki też był konieczny. Rowerowa kondycja, a na pewno ta długodystansowa, nie jest jednak dla nas sporym wyzwaniem. Nie jesteśmy sportowcami wyczynowymi, jednak na rowerze jeździmy przez cały rok. Mamy za sobą również szereg wypraw, tych dłuższych i krótszych więc pamięć mięśniowa miała łatwiej.
Praca przed wyjazdem dotyczyła zaplanowania tej długiej trasy.

Przez długie lutowe wieczory siedzieliśmy przed komputerem z kilkoma narzędziami. Najważniejszym był Microsoft Excel – tutaj zapisywaliśmy listę atrakcji oraz podział na etapy całej wyprawy. Wyznaczyliśmy ponad 110 miejsc, do których chcieliśmy dotrzeć. Znakomitą większość zrealizowaliśmy. Dzięki znajomości atrakcji, które na nas czekają mogliśmy przygotować się do nich pod względem merytorycznym.
I najważniejsze, każdy (no może prawie) dzień był interesujący! W przeglądarce mieliśmy ciągle otwarte dwie zakładki
– Google Maps oraz mapy.cz

Dzięki Google Maps mogliśmy znaleźć atrakcje, które nas interesowały. Nasza podróż była niskobudżetowa więc i atrakcje nie mogły kosztować milionów monet. Dzięki funkcji wyszukiwania “atrakcji turystycznych” w danym obszarze na mapie mogliśmy wybrać te, które najbardziej nam odpowiadały, biorąc oczywiście pod uwagę ocenę wcześniej odwiedzających. Dawało to ogromną swobodę i pozwalało sprawnie wyznaczać kolejne, konieczne punkty do zobaczenia.


A mapy.cz? To darmowa aplikacja, dzięki której wyznaczysz trasę rowerową. Możesz zdefiniować swój sposób jazdy – MTB, czy jazda drogami. Program ten sprawdza się o tysiąckroć lepiej niż wcześniej wspomniane google maps. Co do zasady, wybiera ścieżki rowerowe, co bardzo ułatwia poruszanie się w trasie. Równie ważna była dla nas możliwość łatwego eksportu do GPSa – mapy.cz dają taką możliwość. Jest to czeska aplikacja i to tam właśnie zobaczycie jej potencjał. Na mapie zaznaczone jest wszystko, dosłownie. Nawet leśna kapliczka, czy ławka gdzieś po środku niczego. Szczerze ją polecamy!


No dobra, wystarczy już tego. Nie chcemy Was zanudzić. Jest jeszcze tylko ostatnia sprawa – nagrywanie. Cała wyprawa została skrzętnie zarejestrowana przy pomocy dwóch kamerek GoPro oraz drona. Efekt tej pracy znajdziecie na Youtube, a poniżej link do jednego z odcinków.

Bardzo dziękujemy za poświęcone te kilka minut i zapraszamy do dalszej lektury.
Loverowi 🙂

3 Comments

  1. Witajcie . Jestem Krzysztof
    Wczoraj oglądaliśmy z źoną wszystkie filmiki z wyprawy
    Eurowelo. Super. Jesteście wspaniali .
    Jakieś 50 lat temu przejechaliśmy na składkach ubranych w sakwy całą Warmię i Mazury. Od Suwałk aź do Gdyni ! Jechaliśmy drogami dla samochodów , bo wtedy nikt nie myślał o rowerownikach. Nasz namiot miał stelaż drewniany ! Jechaliśmy dwa tygodnie. Kierowcy dostawczakow chcieli koniecznie nas podwozic .☺. Mapy były totalnie zakłamane. Przeżyliśmy niesamowita burzę w Lidzbarku Warm. Myślałem ze to koniec świata. Stateczkiem przeplynelismy do Krynicy Morskiej i dalej na rowerach do Gdyni.
    Przy głównej drodze do Gdyni stał patrol milicji ! Proszę sobie wyobrazić że na kogutach docholowali nas na PKP.
    Dalej podróżujemy Z namiotem ,ale już autem i na campingi.
    BYL TO NASZ NALEPSZY URLOP W NASZYM ŹYCIU WAKACYJNYM 😆.
    Serdecznie pozdrawiamy. Grażyna i Krzysztof

  2. Cześć. Jadąc z kolegą na Green Velo jakieś dwa lata temu spotkaliśmy się z Wami na trasie. Jesteście bardzoooo pozytywni a oglądanie relacji z Waszych wypraw zastępuje skutecznie nudne filmy w telewizji. Zdrowia i szczęścia życzę 🙂

  3. Super wyprawa, jestem pod wrażeniem oglądałem Wasz każdy filmik z wyprawy, który się pojawił na you tubę. Też podróżuje jednak nie tak daleko i na tak długo😉🦵💪Pozdrawiam i czekam na więcej

Skomentuj Paweł Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *