Wybrzeże na rowerze: Świnoujście – Hel
Kto nie słyszał o szlaku rowerowym R10? Kto, choć przez chwilę, nie pomyślał o zaliczeniu polskiego wybrzeża na rowerze? Bardzo popularny wybór wielu rowerzystów zagościł również w naszym kalendarzu, z sukcesem. Chcemy przedstawić Wam nasze odczucia, pozytywne aspekty, ale także niedopracowania na szlaku, na które trzeba zwrócić uwagę. Oprócz wpisu na blogu, 3 odcinki relacji z wyprawy na youtube już chulają.
To co, jedziemy razem?
Szlak nad morzem, czy leśna rekreacja?
Po pierwsze, gdy wybierasz się na jakiś szlak rowerowy musisz wziąć pod uwagę, że nie cały będzie baaardzo atrakcyjny i zdarzą się nudne momenty. Wiślaną trasą rowerową nie jedziesz ciągle z pięknym widokiem na naszą najdłuższą rzekę, a Velo Dunajec ma etapy, gdzie nie usłyszysz rwącej wody. R10 na odcinku Świnoujście – Hel nie zawsze porywa widokiem, zachwyca atrakcjami i urzeka Bałtykiem. Należy uzbroić się w cierpliwość, gdy przychodzą stricte leśne odcinki. Same lasy na wybrzeżu są dosyć charakterystyczne, mają swój urok, a miejscami są rajem dla grzybiarzy. Ale przecież przyjechaliśmy nad morze! Wyjażdzamy więc z lasu i wjeżdzamy do kolejnego kurortu… I to, naszym zdaniem, największy minus polskiego EuroVelo. Takie same budki z goframi, zapach smażonej ryby, rozpuszczone na ulicy lody włoskie i ludzie…ogrom ludzi. I to przede wszystkim ludzi, którzy wyłączyli się z codziennego życia i przeobrazili się we wczasowiczów. Wczasowiczów, którzy nie muszą na nic uważać, a droga rowerowa to doskonałe rozszerzenia chodnika.
Ale skoro jest tak źle, to dlaczego jest to jeden z najpopularniejszych szlaków rowerowych w Polsce? Postaramy się w kilku punktach przedstawić argumenty, które mogą przekonać Cię, że warto wybrać się na szlak latarni morskich, bo to na jego ścieżkach opieraliśmy się na wyprawie rowerowej.
Morze Bałtyckie na całej długości szlaku (z małymi wyjątkami). To zdecydowany plus, gdy na wyprawie rowerowej masz łatwy dostęp
do wody. Patrząc na to z czysto podróżniczego punktu widzenia, a przede wszystkim noclegów na dziko to nieoceniona dogodność. Oczywiście, jeżeli korzystasz z agroturystyki, czy pola namiotowego spojrzysz na morze Bałtyckie inaczej. Możliwość wypoczynku, nawet chwilowego, na dzikich plażach, gdzie nie ma nikogo, daleko od zgiełku kurortów to najlepsze, co może dać nam polskie wybrzeże. Po takim plażowaniu na zawsze zmienisz zdanie o plaży
w Sopocie, czy we Władysławowie.
Widoki. Piękne krajobrazy to nie tylko te związane z morzem, które wydają sie oczywiste, gdy zdobywasz wybrzeże. Na naszej drodze pojawi się chociażby Słowiński Park Narodowy, który ze spoglądającą z góry latarnią morską w Czołpinie na długo zapadnie w naszej pamięci.
Dobra nawierzchnia. Uwaga, jedynie na odcinkach wyremontowanych, których jest na szczęście sporo. Dosyć często pojawiają się tablice, informujące nas na dorzuceniu grosza z funduszy Unii Europejskiej. Trasa jest zdecydowanie lepiej przygotowana niż chociażby Green Velo, choć infrastruktura rowerowa nie nadążyła nad nawierzchnią.
Łatwość szlaku. Trasa Świnoujście – Hel nie należy do najtrudniejszych. Jak łatwo się domyślić przewyższenia są minimalne, a główną trudnością jest wiatr. Mówi się, że najlepiej wyruszyć w drogę właśnie tak jak my, z zachodu na wschód. Częściej można spotkać się
ze sprzyjającym wiatrem. Częściej, ale nie zawsze! My mieliśmy więcej pecha, niestety. Sprawdź przed początkiem podróży prognozę pogody i kierunek wiatru. Warto zmienić kolejność zdobywanych miast i latarni, gdy wiatr ma wiać w twarz. Odcinek Hel – Świnoujście niewiele różni się od Świnoujście – Hel.
W sumie to nie różni się niczym. 🙂
Latarnie morskie. Polskie R10 to idealna okazja do zapoznania się z tymi nietypowymi atrakcjami, jakimi są latarnie morskie.
Ale na to przeznaczamy kolejny rozdział.
Latarnie morskie – główne atrakcje szlaku
Wyprawa rowerowa to dla nas coś więcej niż tylko jazda na rowerze. Oprócz przygód, noclegów na dziko, poznanych ludzi i przekraczania własnych granic uwielbiamy urozmaicić szlak i nadać mu dodatkowy wątek. Dla nas trasa R10 to tylko dodatek do szlaku latarni morskich.
To wielka frajda odkrywania kolejnych latarni, poznawania ich charakteru i rozmowy z latarnikami. Zaliczyliśmy je wszystkie na odcinku Świnoujście – Hel, a jest ich 13ście. Pozwólcie, że przybliżymy część z nich.
Każda latarnia ma swoją wyjątkową historię. Dzięki temu mogliśmy oderwać się od najbliższej rzeczywistości – takie morskie wehikuł czasu. Koszt wejścia na latarnie nie jest wygórowany – prawie we wszystkich bilet normalny to 8 zł, ulgowy 6 złotych. I tutaj warto dodać kolejny, ciekawy punkt naszej wyprawy, którym jest zbieranie pieczątek z wizyt w latarniach. We wszystkich, udostępnionych do zwiedzania, można zakupić, a później uzupełniać paszport BLIZA. Dokument ten upoważnia do otrzymania odnzaki w 3 stopniach. Najniższy, za 6 odwiedzonych latarni równa się z brązową odznaką. Wszystkie latarnie polskie to odznaka srebrna, a gdy do tego dorzucimy 3 latarnie zagraniczne, możemy otrzymać odznakę złotą. Jeżeli lubisz takie wyzwania, to nie ma na co czekać! Zdobywaj latarnie, a gdy będziesz już posiadaczem srebrnej odnzaki otrzymasz dożywotni, bezpłatny wstęp na wszystkie latarnie w Polsce.
Co z tą nawierzchnią? Jakość drogi R10.
Już odrobinę pojeździliśmy po Polsce na rowerze i myślę, że mamy dobre punkty odniesienia. R10, co do zasady, jest bardzo dobrze przygotowana, nawierzchnia jest bez zarzutu, a nawet pojawiają się rodzynki w infrastrukturze rowerowej, takie jak MOR w Mrzeżynie.
To osatnie, to sygnał dla nas, że trasa ciągle się rozwija i ulepsza. I to bardzo dobrze, ponieważ są etapy wołające o pomstę do nieba. Każdy kto przebył trasę polskiego wybrzeża słyszał o Bagnach Izbickich i wspomina to różnie. My podeszliśmy do tego jak do przygody, było ciężko, nie przebyliśmy całych bagien, ale wiemy już z czym to się je.
Trasa R10 bywa dziwna… Czasem znikają znaki informujące, czy nadal znajdujemy się szlaku. Czasem znika szlak… Bywało śmiesznie,
gdy uśmiechał się do nas znak UE, uśmiechała się idealna nawierzchnia, a nagle wszystko znikało. Jakby od czarodziejskiej różdżki asfalt zmieniał się w błoto, krzaki. Można powiedzieć, że trasa rowerowa zmienia się w szlak pieszy. Ale to tylko fragmenty!
Jazdę bardzo ułatwiają znaki, jeżeli oczywiście są i nie ograniczają się do wysprejowanego znaku na drzewie. Informują nas nie tylko o tym,
czy nadal jesteśmy na szlaku, ale też o odległościach do najbliższego miejsca oraz większego miasta, w kierunku którego zmierzamy.
Nie można narzekać! Nawierzchnia, momentami, nadaje się do jazdy na rowerze szosowym. Z pewnością poradzą sobie z nią również dzieci, więc rodzinna wyprawa rowerowa stoi przed Wami otworem!
Śpimy na dziko! Lekkie utrudnienia
Pytasz, gdzie śpimy na wyprawach rowerowych? Odpowiedź jest prosta: NA DZIKO! Uwielbiamy niezależność, kontakt z naturą i ten lekki dreszczyk emocji, gdy robi się ciemno i dobiegają do nas niezidentyfikowane dźwięki. Mamy zaliczone kilkadziesiąt takich noclegów i powoli zbieramy się do napisania lub nagrania materiału na ten temat, ale o tym później. Pochylmy się nad spaniem na dziko na odcinku Świnoujście – Hel.
Nocleg na dziko jest, co do zasady, nielagalny. Nikogo nie namawiamy do takiego sposobu spędzania nocy, ale może warto się zastanowić. Gdy się na to zdecydujesz, musisz znaleźć odpowiednie miejsce. My kierujemy się zasadą: gdy my nie widzimy nikogo, nikt nie widzi nas. Rozbijamy się z dala od ludzi https://becejprevoz.com/buchstabe-k/index.html , w miejsach, gdzie prawdopobieństwo spotkania zwierząt jest nieduże, tak, aby było bezpiecznie. Nie ustawiamy trasy pod nocleg, a szukamy go pod koniec dnia. Zawsze to wystarczało. Na szlaku latarni morskich jest inaczej. Wybrzeże to ważny element ochrony granic, co za tym idzie spotkamy się z infrastrukturą wojskową na każdym kroku. To oczywiście jest nieodpowiednia okolica na rozbicie namiotu. Na szlaku latarni morskich spotkamy się z miejscami ochrony przyrody, które również wyłączają możliwość noclegu na dziko. W końcu wiele miejsc jest po prostu niedostępne – ogrodzone łąki, zablokowane zejścia z trasy i ogromna ilość turystycznych ośrodków nie ułatwia znalezienia idealnego miejsca.
Rozbicie namiotu na plaży było dla nas ostatecznością. Piasek, który bezpruderyjnie pakuję się do środka i uprzykrza życie oraz silny wiatr to czynniki, które staramy się ominąć. Niestety, raz musieliśmy rozbić na plaży, dzikiej plaży oczywiście. Wiatr miotał naszym namiotem przez całą noc. Ale reszta noclegów była zdecydowanie lepsza. Wykorzystaliśmy altankę na punkcie widokowym, czy rozbiliśmy się na klifie, schowani za drzewami.
Pomimo wszystko… Czy jest coś lepszego niż widok na spokojne morze o 7 rano? Tak! Podobna sytuacja z gorącą kawą i smacznym śniadaniem. Tego nie da żaden hotel. Wyprawa rowerowa szlakiem latarni morskich pozwoliła nam przeżyć jedne z najlepszych noclegów na dziko! Nie namawiamy, ale może jednak warto… 🙂
Nocleg na klifie
Kawka z widokiem
Lekkie podsumowanie
To jak, polecamy? Zdecydowanie tak! Szlak R10, czy szlak latarni morskich, to dobry pomysł na wyprawę rowerową dla każdego. Nawierzchnia
i trudność szlaku pozwala go pokonać nawet dzieciom. Ale pamiętajmy o wietrze! Sprawdź jego kierunek na dni wyprawy i obierz odpowiedni azymut 🙂 Latarnie morskie to baaaardzo ciekawy element tej podróży. Serdecznie zachęcamy zaliczyć je wszystkie, nawet te, które nie są dostępne do zwiedzania, jak latarnia morska w Kikucie! A przy okazji zbieraj pieczątki, które zaoowocują odznaką BLIZA.
Polskie wybrzeże jest piękne, jednak warto szybko przejeżdżać przez kurorty i oderwać się od zgiełku wczasowiczów. Polski Bałtyk
to niesamowite miejsce, warto odkryć go na nowo, sprawdzić ostatnie dzikie plaże i zakątki wybrzeża.
To co, jedziemy razem?
Wpadnij na nasz Youtube oraz Instragram, gdzie znajdziesz jeszcze więcej wspomnień i refleksji z tej wyprawy rowerowej.