Posted on

Gotowanie na wyprawie

Kuchnia – tak właśnie nazwaliśmy przednią sakwę u Daniela na naszej EuroBajce. Jeśli tak jak my kochasz niezależność, wolność i naturę to znajdziesz w tym krótkim wpisie kilka naszych porad odnośnie „kuchni wyprawowej”.  Planując niskobudżetową wyprawę rowerową nie możemy zapomnieć o jedzeniu. Jak to mówią: „człowiek głodny to człowiek zły”.

Myślicie pewnie, co tu niby może być takiego trudnego, w tym całym pakowaniu. Uwierzcie mi, że nie jest to prosta sprawa. Spójrzcie teraz na swoją kuchnię i spróbujcie ją spakować do plecaka. Właśnie tak musieliśmy zrobić. Przecież każdy z nas lubi zjeść swoim ulubionym widelcem, wypić poranną kawę/herbatę w ulubionym kubku i delektować się pysznym obiadkiem na swoim ulubionym talerzu. Spokojnie, nie jesteśmy aż takimi wariatami żeby brać ze sobą w podróż rowerową szklany talerz , ale…

Nasza zastawa stołowa nie różniła się dużo od tej z której korzystamy w domu. Hmmm… różniła się może tym, że była lekka i nie tłuczę się tak bardzo jak ta domowa 😉

Zestaw na jedną osobę zawiera:

  • małą miskę
  • talerz,
  • metalowe sztućce (łyżka, widelec, nóż)
  • kubek.

Wybierając te rzeczy zwracaliśmy uwagę na wagę (też czujecie ten rym ?) oraz na wygodę. W naszych pierwszych podróżach towarzyszył nam taki plastikowy “łyżkowidelec”. Jednak gotując sobie samemu w podróży fajnie jest mieć namiastkę luksusu. Myślę, że temat zastawy został przeze mnie wyczerpany. Kto by pomyślał, że opis widelca i łyżki tyle zajmie. Idąc dalej, żeby mieć co na talerz włożyć trzeba mieć na czym gotować.

Na naszą pierwszą wyprawę kupiliśmy kuchenkę “Samotny wilk“. Sprawdziła się w 100%. Jest lekka, zajmuje mało miejsca, co jest bardzo dużym plusem oraz robi dużo klimatu. Wystarczy kilka suchych patyczków, zapalniczka i mamy gotowe ognisko. Jeżeli się zastanawiacie czy warto ją kupić to spójrzcie na to zdjęcie,
myślę, że przepadniecie w niej tak jak my.

Samotny wilk w akcji

Jednak, gdy jedziemy w dłuższą podróż to warto zabrać ze sobą również kuchenkę gazową. Nie jest ona może lekka i mała, ale da radę w każdych warunkach. My naszą kupiliśmy w jednej z większych sportowych sieciówek za około
300 zł. Pamiętajcie jednak, że nie wszędzie są takie same butle więc fajnie jest mieć jedną na zapas.

Ten długi link zaprowadzi Was do Optimusa: https://www.ceneo.pl/27810444;pla?se=YxWbm1iqQxdyrhZALD2q02WnsAqEsNg5&shop=147402399&gclid=CjwKCAiAlrSPBhBaEiwAuLSDUBcZb-Yip7gKfD_F3stv19R_tJaJ9X5M98CN5XK8-fyilZGYKBRdvxoCgvkQAvD_BwE

Zastanawiacie się którą wybrać? Nasza rada to zabrać 2!:)

Gotowanie, gotowaniem, ale …. gdzie przyprawy? Idąc ideą “życia zero waste” (nie jest to proste, ale pamiętaj, że najmniejsze czynności dają duże znaczenie w przyrodzie) wykorzystaliśmy do tego pojemniki po znanych jajkach niespodzainkach oraz po kremach. Możecie się śmiać, ale jak to kiedyś ktoś powiedział ” jak coś jest głupie, ale działa to nie jest głupie”!:)

Nie można również zapomnieć o nóżyku, ścierce oraz desce do krojenia! Przecież musi być profesjonalnie! Wozimy ze sobą również małą oraz cienką deskę. Super sprawdza się w trasie!

Zastanawiacie się jak to wszystko umyć kiedy robimy sobie obiad w lesie? Ja wpadłam na pomysł, że do butelki ze spryskiwaczem wlałam płyn i wodę, pryskacie, papierem wycieracie. Trochę trzeba opłukać woda i gotowe. Czyste, pachnące i gotowe do ponownego użycia. Niestety nie mam żadnego zdjęcia żeby wam pokazać, ale w przyszłości spróbuję to zrobić.

Można byłoby dużo opowiadać o tym jak wspaniała jest taka wolność, i ja z chęcią odpowiem na wasze pytania. Śmiało, może wy macie jakieś fajne triki przydatne w podróży? Teraz zapraszam was na naszego youtuba, tam znajdziecie nasze filmy, a w nich małe urywki z “gotowania na ekranie”!

Pozdrawiamy,

Loverowi ! <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *